One of the most important moments in the development of Ron and Hermione's relationship occurs in Harry Potter and The Deathly Hallows Part 1, when the Horcrux the group has been carrying shows
One of the most thrilling moments in all of the Harry Potter films is when, after breaking into Bellatrix Lestrange's vault, the golden trio needs to make a quick exit out of Gringotts and rides on the back of a dragon in order to do it. And in the films it's Hermione who comes up with this brilliant impromptu escape plan, however, in the books
Hermione Granger is a quintessential brain, in the same way that while Harry represents courage and Ron represents loyalty. Hermione was born to a Muggle family, but she is the top student in her class. These traits make one of Malfoy's favorite targets. Hermione is petrified during the novel, but not before she has had the chance to add her
Also, he thought that his best friend Hermione Granger would have thought of using Muggle post to keep in touch, seeing as she was a Muggleborn herself. ‘Though she would never go behind the back of Albus BLOODY Dumbledore’ thought Harry angrily.
There is no shame in effort and cool is overrated, something Hermione also instilled in the actress who portrayed her. "I was the girl in school whose hand shot up to answer the questions," Emma
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Fandom: Harry Potter Pairing/postacie: Fremione, Hermiona Granger i Fred Weasley Rodzaj: miniaturka, one-shot ~ Miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. Hermiona westchnęła cicho, kładąc się na kanapie w swoim mieszkaniu. Nie miała siły, aby wstać i zrobić sobie kolację, więc leżała tylko, patrząc się beznamiętnie w sufit. Prawie każdy dzień wyglądał tak samo. Jej życie stało się strasznie monotonne odkąd dwa lata temu przyjęła posadę w Ministerstwie Magii. W bardzo szybkim czasie, dzięki swoim niezwykle rozwiniętym umiejętnościom magicznym, a także rzetelnemu wypełnianiu swoich obowiązków, została szefową swojego wydziału. Bardzo ją to cieszyło, była z siebie dumna, jak nigdy wcześniej. Ciężko pracowała, aby osiągnąć swój sukces. Ale z czasem jej praca przestała ją cieszyć. Nie wiedziała nawet, kiedy to się zmieniło, ale miała już dość ślęczenia przed biurkiem. Każdego dnia zwlekała się z łóżka i szła do Ministerstwa z kwaśną miną. Na miejscu siadała w swoim czarnym, skórzanym fotelu i z niecierpliwością wyczekiwała obiadu, aby spotkać się z Harrym i Ronem. Poza tym od jakiegoś czasu czuła, że stanęła w miejscu. Od wojny minęły cztery lata, a Harry i Ginny już spodziewali się swojego pierwszego dziecka. Ron planował ślub ze swoją narzeczoną Parvati Patil. Luna razem z Rolfem, synem Newta Scamandera, sławnego zoologa, wybierała się w kolejną podróż do puszczy tropikalnej. Tylko ona była sama, pomijając oczywiście Krzywołapa, który i tak zresztą miał chyba bardziej interesujące życie od niej. Potrafił znikać na całe dni, a potem wracać i jak gdyby nigdy nic siadać sobie na puchatym białym dywanie tuż obok jej łóżka. Na szczęście następnego dnia była sobota, więc Hermiona mogła sobie poleniuchować w łóżku trochę dłużej. Dopiero o godzinie dziesiątej, wstała, aby dać miauczącemu zawzięcie Krzywołapowi karmę z wątróbką, którą tak lubił. Następnie zrobiła sobie jajecznicę i usiadła wygodnie przy stole, drugą ręką, trzymając wczorajszego Proroka Codziennego. Nie było to już to samo pismo, co jeszcze przed wojną. Teraz była to rzetelna gazeta, gdzie informacje sprawdzano dwa razy, zanim je w niej umieszczono. Wszystko głównie za sprawą Seamusa Finningana, który został zatrudniony jako jej nowy główny redaktor. Naprawdę świetnie się spisał, robiąc z kłamliwego szmatławca naprawdę dobrą gazetę. Hermiona czytała właśnie o kolejnej świetnej akcji Aurorów pod wodzą Harry'ego Pottera i Ronalda Weasleya, którzy schwytali ukrywających się od paru lat Rosiera i Yaxleya. Oboje czekali właśnie na wyrok Wizengamotu, ale i tak jasne było, że trafią do Azkabanu, w którym dzięki Kingsley'owi, nie było już dementorów. Nikt nie sprzeciwiał się decyzji Shackebolta, który był obecnie Ministrem Magii. Wiele osób doświadczyło na własnej skórze do czego zdolni są dementorzy. Na kolejnej stronie widniało kilka reklam, w tym jedna wielka, błyskająca i strasznie rażąca w oczy, informująca o zniżce w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Hermiona pokręciła z lekkim uśmiechem głową, wyobrażając sobie jakie muszą być teraz kolejki w sklepach bliźniaków. Zaczęła właśnie czytać o nowej książce Rity Skeeter, która wychodziła już za dwa miesiące, gdy usłyszała stukanie dochodzące zza okna. Podniosła wzrok i ujrzała sowę z listem przywiązanym do nóżki. Natychmiast zerwała się z krzesła i popędziła, aby otworzyć okno. Jej sąsiadka, pani Mureflow widziała ostatnio delegację sów, która przyleciała do Hermiony i bardzo ją zainteresował ten niezwykły widok. Na szczęście Granger szybko się o tym zorientowała i rzuciła zaklęcie, dzięki czemu starsza kobieta zapomniała o sowach z listami przyczepionymi do nóżek. Hermiona nawet nie chciała myśleć o tym ile miałaby roboty, gdyby pani Mureflow rozpowiedziała o tym na całym osiedlu. Brązowa puchata sowa napiła się wody i dopiero wtedy pozwoliła Hermionie odwiązać ze swojej nóżki list. Granger otworzyła go z zaciekawieniem. Nie spodziewała się niczego z pracy, a u Molly i Artura była tydzień wcześniej. Norę opuściła z torbą wypchaną jedzeniem, które śmiało mogło wystarczyć jej na całą zimę. Z Ginny spotykały się, kiedy kiedy tylko mogły, a praktycznie cały urlop Hermiony spędziły na odwiedzaniu różnych sklepów z dziecięcymi akcesoriami (kto by pomyślał, że coś takiego jest na Pokątnej?). Harry'ego i Rona widziała niemalże codzienne, więc oni też odpadali. Nadawcą listu okazał się Neville. Od roku nauczał w Hogwarcie i Hermiona rzadko kiedy miała okazję z nim porozmawiać. W liście pisał, że będzie tego dnia na Pokątnej i że gdyby miała czas, mogłaby wpaść na małe spotkanie. Granger bardzo się z tego ucieszyła. Neville'a zawsze uważała za dobrego przyjaciela. Ich więzy zacieśniły się jeszcze bardziej, gdy wróciła do Hogwartu, aby dokończyć ostatni rok nauki. Hermiona nastawiała się na to, że będzie samotna, w końcu Harry i Ron postanowili nie wracać do szkoły. Ale szukając wolnego wagonu w pociągu natknęła się na Lunę i Neville'a, którzy sprawili, że choć ostatni rok był inny niż poprzednie, to jednak zdecydowanie wspominała go z uśmiechem. Hermiona odpisała krótko, że będzie i uśmiechnęła się szeroko. Zdecydowanie poprawił jej się humor; wprost nie mogła doczekać się spotkania z przyjaciółmi i co chwilę spoglądała na zegarek. Zebranie się zajęło jej zaledwie kilka minut. Włosów nawet nie tykała, ponieważ wiedziała, że i tak nie da rady ich ujarzmić, a próby poprawienia swojej, według niej samej, miernej urody, za pomocą makijażu, kończyły się za każdym razem fiaskiem, więc nawet nie miało to sensu, aby zawracać sobie tym głowę. Pięć minut przed czternastą Hermiona teleportowała się niedaleko Dziurawego Kotła. Pomachała przyjaźnie do Svena, syna Toma stojącego za ladą i ruszyła w stronę przejścia na Ulicę Pokątną. Od razu została porwana przez tłum czarodziei. Z uśmiechem przypomniała sobie wszystkie uczucia jakie w niej wybuchły, gdy znalazła się na tej ulicy po raz pierwszy. Strach i przerażenie, zastąpiła powoli rosnąca ekscytacja oraz myśl, że to dzieje się naprawdę... że naprawdę jest czarownicą! Hermiona kupiła swoje ulubione śmietankowo-czekoladowe lody w lodziarni Fortescue i powoli ruszyła w stronę miejsca, gdzie miała się spotkać z przyjaciółmi. Była to mała herbaciarnia założona rok wcześniej przez Atenę Rowlock, prawdziwą miłośniczkę herbaty. W jej lokalu można było wypić wszystkie możliwe jej odmiany. Poza tym sam wystrój miejsca sprawiał, że chciało się tam siedzieć godzinami. Ściany były ozdobione ciemną brązową tapetą, stoły i krzesła choć drewniane, były bardzo wygodne, a w powietrzu unosił się cudowny aromat ziół. Po drodze Hermiona natknęła się na bliźniaków. Oboje ubrani w kurtki ze smoczej skóry pomachali energicznie w jej stronę, dając jej tym samym znak, aby na nich poczekała. Granger ze śmiechem patrzyła, jak popychając się, biegną w jej stronę. - Macie dwadzieścia dwa lata i wciąż zachowujecie się jak dzieci - skwitowała ze śmiechem, kiedy wreszcie do niej dotarli. Fred położył jej rękę na ramieniu. - To chyba dobrze Hermiono, w ten sposób będę wiecznie młody - powiedział z szerokim uśmiechem. Granger wywróciła oczami i strzepnęła ze swojego ramienia jego rękę. A Fred i George tylko zachichotali. Na miejscu byli już Neville, Harry, Ron i Ginny. Pozostało im czekać już tylko na Lunę, która zjawiła się jakieś pięć minut później. - A gdzie Rolf? - zapytał z ciekawością Harry. Lovegood machnęła ręką. - Chodzi gdzieś ze swoją siostrą Rowan po Pokątnej i robi za tragarza. W przeciągu ponad trzech godzin każdy z nich wypił przynajmniej trzy szklanki różnego rodzaju herbat. Hermionie najbardziej posmakowała pu-erh, której picie w czasach dynastii Tang było przywilejem cesarza. Rozmowy całej grupki toczyły się wokół dosłownie wszystkiego. Rozmawiali o kolejnych odnowionych budynkach, nowej książce Rity Skeeter... W końcu jednak temat zszedł na ich pracę i Hermiona zamilkła. Każdy z nich był zadowolony z tego co robi, nawet Ginny, która pomimo ciąży wciąż pisała teksty do kolumny sportowej Proroka Codziennego. Najbardziej był chyba jednak Neville, który pracował w Hogwarcie jako nauczyciel Zielarstwa. Mówił właśnie o tym, że Minerwa McGonagall poszukuje kogoś nowego na stanowisko profesora Obrony Przed Czarną Magią. - Ale przecież jest już początek października - powiedział zdziwiony Ronald. - Kto ich teraz uczy? - McGonagall, przynajmniej część klas. Drugą wziął Flitwick - odparł Neville. - Nikt nie chce przyjąć tej posady, choć profesor Famida uczyła przez cztery lata. To więcej niż ktokolwiek inny od kilkudziesięciu lat. W tej właśnie chwili Hermiona wyłączyła się. Kiedyś myślała nawet o pracy w Hogwarcie, ale tak bardzo chciała zająć dobre stanowisko w Ministerstwie, że kompletnie o tym zapomniała. Ale teraz... Chciała coś zmienić w swoim życiu, a rozpoczęcie pracy w Hogwarcie mogło być jedną z tych zmian. - Jesteś jeszcze z nami? - zapytał Fred, klepiąc ją lekko w ramię. Wszyscy spojrzeli na Hermionę uważnie. - Tak, ja, hm... zamyśliłam się, to wszystko - mruknęła szybko, biorąc łyk herbaty. Chyba tylko Fred nie dał się zbyć tą odpowiedzą, ale nie drążył dalej tematu. Jednak gdy zbierała się do wyjścia, Weasley wziął kurtkę i poszedł z nią mówiąc, że ją podprowadzi. - Daj spokój, Fred jestem dużą dziewczynką i dam radę sama iść - powiedziała. Rudzielec uśmiechnął się szeroko. - No cóż, to akurat WIDZĘ - mruknął, poruszając brwiami, co Granger skwitowała krótkim prychnięciem, choć oczy jej się śmiały. - Nie no, ja tylko żartuję, Hermiono. Daj spokój i mów o co chodzi. Coś cię ewidentnie trapi, a ja nie lubię, jak ładna dziewczyna się smuci - dodał po chwili. Hermiona próbowała go zbyć gadką o złym tygodniu, ale Fred nie uwierzył jej tak łatwo. Opuścili Pokątną, a Granger opowiedziała mu o swojej pracy. Weasley nie przerwał jej ani razu, a gdy skończyła, zaczął ją nawet namawiać, aby spróbowała nauczać w Hogwarcie. - Możesz mówić co chcesz, ale jesteś świetną nauczycielką, nigdy nie zapomnę jak nauczyłaś mnie i George'a w jedno popołudnie kilku zaklęć na zaliczenie z OPCMu. Poza tym... żyje się tylko raz, prawda? Jeśli ci się nie spodoba, myślę, że w Ministerstwie i tak przyjmą cię z powrotem z szeroko otwartymi ramionami. I byliby głupi, gdyby tego nie zrobili w końcu jesteś naprawdę świetną czarownicą - zakończył z uśmiechem. Hermiona spojrzał na niego uważnie. - Jakieś to podejrzane Weasley, że jesteś dla mnie dzisiaj taki miły - mruknęła, mrużąc oczy. A potem oboje nagle wybuchli śmiechem, przypominając sobie, że dokładnie te same słowa Hermiona wypowiedziała w piątej klasie, gdy siedzieli razem w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Ten niespodziewany wybuch radości przerwała im jednak Angelina Johnson, która ubrana w czarną kurtkę i siwy komplet zaczęła zawzięcie machać w ich stronę. Hermiona szybko zrozumiała, że pewnie się umówili. - Dzięki za poprawę humoru, myślę, że rzeczywiście zastanowię się nad tą pracą - rzuciła w stronę Freda. Następnie przytuliła Angelinę, która zdążyła do nich dotrzeć i szybko zostawiła ich samych, mówiąc, że się spieszy do domu. Następnego dnia Hermiona teleportowała się do Hogsmead z cichym trzaskiem. Zawiadomiła McGonagall, że chce z nią porozmawiać, więc brama była otwarta. Jednak z każdym kolejnym krokiem była coraz mniej pewna. Może to był głupi pomysł? Może to tylko chwilowe? Może za jakiś czas wszystko powróci do normy? Kiedy stanęła wreszcie przed wejściem do gabinetu dyrektorki szkoły, miała ochotę stamtąd uciec. Przypomniała sobie jednak słowa Freda. Wzięła więc głęboki oddech i mruknęła hasło, które dostała od profesor Minerwy. Gargulec pilnujący wejścia odskoczył w bok, a Hermiona ruszyła po schodach na górę. Minerwa McGonagall siedziała przy swoim biurku, zapewne sprawdzając prace domowe uczniów. Jej pióro szybko śmigało po kartce i co jakiś czas kręciła głową z cichym westchnieniem. Na widok Hermiony przerwała pracę i uśmiechnęła się szeroko. - Witam, panno Granger - powiedziała, gestem, wskazując na fotel. Przez parę minut rozmawiały o nowym odkryciu Tebraxusa McKinnona, które zostało dokładnie opisane w czasopiśmie Horyzonty Zaklęć. A kiedy skończyły, Minerwa z uśmiechem zapytała, co ją do niej sprowadza. Hermiona wzięła głęboki wdech. Żyję się tylko raz, jak powiedział Fred. - Ja, pani profesor... Chciałabym objąć posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. * * * To, że Hermiona Granger, do tej pory piastująca najważniejsze stanowisko w Departamencie Przestrzegania Magii, porzuciła pracę na rzecz nauczania w Hogwarcie, odbiło się dużym echem w czarodziejskim świecie. Hermiona nie dziwiła się im, nie na co dzień porzuca się tak dobrą posadę. Ale kiedy Granger opuściła Ministerstwo Magii, po rozmowie z Kingsleyem, czuła się wolna. Naprawdę wolna. Wszystkie obawy, niechęć, znużenie... zniknęły, a zastąpiła je radość i podekscytowanie. Przyjaciele byli zaskoczeni jej decyzją, ale bardzo ją w tym wspierali. Molly i Artur postanowili nawet urządzić dla niej małe przyjęcie w Norze. - Jeszcze nikt z mojej rodziny nie nauczał w Hogwarcie. Ty będziesz pierwsza, Hermiono - powiedziała dumnie pani Weasley przyciskając ją mocno do piersi. Granger uśmiechnęła się ze wzruszeniem, słysząc te słowa. W ten właśnie sposób, kilka dni później zjawiła się w Hogwarcie. Dziwnie było jej chodzić korytarzami zamku ze świadomością, że nie jest już uczennicą. Na szczęście miała przy sobie Neville'a, który był wprost zachwycony jej decyzją. Hermiona również cieszyła się z jego obecności, to że miała przyjaciela u swojego boku, było naprawdę pokrzepiające. Pierwszy dzień nauczabua, poszedł jej bardzo dobrze. Było oczywiście kilka osób, w większości ze Slytherinu, które jej przeszkadzały, ale odebranie im kilkudziesięciu punktów zdecydowanie zamknęło im buzie. Szczerze mówiąc, Hermiona nie spodziewała się, że tak bardzo spodoba jej się nauczanie. Ale rzeczywiście tak było. Od zawsze lubiła dzielić się wiedzą i teraz naprawdę to robiła. Jednak po miesiącu nauczania Hermiona na swojej drodze napotkała pewien problem. Chodziło bowiem o wynalazki Weasleyów. Nie było dnia żeby chociaż jeden uczeń nie wypróbował na jej lekcji jakiegoś ich gadżetu. A Bombonierki Lesera, mimo upływu lat, wciąż nie traciły na popularności. W piątek, tuż po lekcjach, Hermiona postanowiła wybrać się z Neville'em do Hogsmead. Jego dziewczyna, Hanna Abbott prowadziła pub pod Trzema Miotłami, więc oboje od razu skierowali się właśnie tam. Hermiona znała Hannę tylko z widzenia, jednak szybko doszła do wniosku, że jest bardzo miłą kobietą. Miała ładne blond włosy, niebieskie oczy i pyzatą buzię. Granger posiedziała z nimi trochę, póki się nie ściemniło. Kierowała się właśnie w stronę zamku, kiedy po drodze natknęła się na Freda. - Cześć, Hermiono! - zawołał wesoło na jej widok. Następnie zaprosił ją do sklepu Weasleyów, który razem z George'em otworzyli w Hogsmead dwa lata temu. Granger opierała się mu z początku. Chciała sprawdzić prace domowe, które zadała trzecim klasom, ale Fred jej na to nie pozwolił i zagroził, że zaniesie ją tam na rękach. Hermiona zaśmiała się. - No dobra, już dobra - powiedziała, podążając za rudzielcem w stronę sklepu, a potem na zaplecze. Bliźniacy urządzili tam coś w rodzaju salonu połączonego z kuchnią. Fred zdjął płaszcz z jej ramion i wyjął z szuflady butelkę Ognistej Whisky. Hermiona pokręciła stanowczo głową. - Daj spokój, nie opiłem z tobą twojej nowej pracy i teraz chciałbym to nadrobić - odpowiedział natychmiast Fred. Nie było go na przyjęciu zorganizowanym przez Molly. Hermiona musiała przyznać, że trochę jej go brakowało. Gdyby nie on, prawdopodobnie nigdy nie odważyłaby się na tak wielką zmianę w swoim życiu. - Nalewaj - rzekła więc, co rozbawiło niezwykle rudzielca. - Gdybym powiedział ci kilka lat temu, że teraz będziemy siedzieć razem i pić Ognistą, wlepiłabyś mi z tuzin szlabanów - mruknął. Hermiona parsknęła śmiechem. - Aż tak okrutna nie jestem, ale za to pewnie dostałbyś upiorogacka - skwitowała, biorąc łyk płynu do ust. - No, to teraz opowiadaj, jak ci idzie nauczanie - poprosił Fred, siadając tuż obok niej. - Byłoby lepiej, gdyby nie te wasze wynalazki. Przez was mam niemałe utrapienie w szkole - powiedziała. - W ciągu miesiąca skonfiskowałam tyle rzeczy, że nauczyłam się już na pamięć, co i jak działa. W tej kwestii niedługo będę wiedzieć tyle, co ty i George - dodała z westchnieniem. A Fred tylko zarechotał. Dwie godziny później, butelka Ognistej została przez nich całkowicie opróżniona. Weasley namawiał ją na kolejną, ale Hermiona była już śpiąca. Poza tym trochę kręciło się jej w głowie. Rzadko piła alkohol, więc upiła się zdecydowanie szybciej niż bliźniak. Fred widząc, jak Granger niezdarnie zapina guziki swojego płaszcza, pomógł jej i sam szybko się zebrał. - Nie musisz... - zaczęła Hermiona, ale Fred pokręcił głową. - Daj spokój, to nic takiego, poza tym źle by było, gdyby twoi uczniowie znaleźli cię w jakimś rowie, prawda? - mruknął ze śmiechem. Granger spojrzała na niego z oburzeniem, ale zanim zdążyła coś odpowiedzieć, zachwiała się lekko. Fred zamknął drzwi sklepu, a potem objął ją tak, aby się po drodze przypadkiem nie wywróciła i oboje ruszyli w stronę zamku. Hermiona oparła się głową o niego i westchnęła cicho. - Masz bardzo wygodne ramię, wiesz? - No cóż, takiego komplementu to jeszcze nie słyszałem - odparł szczerząc w odpowiedzi zęby. Oboje zatrzymali się dopiero pod zamkiem. Fred upierał się, że podprowadzi ją pod same drzwi, ale Hermiona zapewniła go, że da radę dojść sama. - W takim razie idę. Jak tylko będziesz miała ochotę, wpadaj do naszego sklepu w Hogsmead. George i Katie mieszkają teraz u nas na Pokątnej, a we trójkę jest nam trochę ciasno, więc przez jakiś czas pomieszkam tutaj - powiedział. Hermiona uśmiechnęła się szeroko. - Dzięki, z pewnością jeszcze skorzystam z twojego zaproszenia - odparła, przytulając go na pożegnanie. - Dobranoc, Fred. Rudzielec spoglądał za nią przez chwilę, póki nie zniknęła za wielkimi drzwiami zamku. - Dobranoc, Hermiono. * * * Koniec listopada był bardziej pracowity dla nauczycieli głównie dlatego, że uczniowie myśleli już tylko o świętach i ciężko było im wbić coś do głowy. Hermiona westchnęła ciężko, gdy połowa z nich użyła na jej lekcji nie tego zaklęcia, o które ich prosiła. Puściła ich zatem kilka minut wcześniej, nie widząc sensu, aby dłużej męczyć, zarówno ich, jak i siebie. Rycząc ze szczęścia, wybiegli całą gromadą przez wyjście, w którym drzwi ledwie trzymały się w zawiasach. - To wygląda strasznie, gdy patrzysz na to z boku - skomentował dzikie wyjście Hogwartczyków Fred. Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. - Cześć! Co tutaj robisz? - A, byłem w pobliżu, więc pomyślałem, ze wpadnę - mruknął, szczerząc zęby w uśmiechu. Hermiona uniosła z rozbawieniem brwi do góry. - I zrobiłeś to w jakimś konkretnym celu? - Właściwie, to tak. Nie chciałabyś się wyrwać na piwo kremowe do Hanny? - zapytał z uśmiechem, ale Granger pokręciła głową. - Zostało mi kilkanaście wypracowań, które muszę sprawdzić - odparła. Fred wzruszył ramionami. - Nigdzie mi się nie spieszy - powiedział, uśmiechając się wesoło. Oboje przenieśli się do jej kwatery, przy okazji zahaczając o kuchnię, skąd Fred wziął od skrzatów prowiant. Widząc jednak minę Hermiony, zapłacił im kilka sykli. Dormitorium Hermiony wyglądało dokładnie tak, jak się spodziewał. Jedna ze ścian była cała zapełniona półkami z książkami. Niektórych nazw nawet nie wiedział, jak przeczytać. Przy oknie stało biurko ze stosem papierów. Natomiast na środku dywan, wygodna kanapa i stolik pod którym wylegiwał się Krzywołap. Gdy Fred rozłożył cały prowiant, jaki ze sobą przytargał, na stoliku dostrzegł coś jeszcze. Niewielką szafkę, a za jej szybą zdjęcia oprawione w ramki. Na jednym z nich stała Hermiona razem z Luną i Neville'em tuż po napisaniu OWUTMów, na kolejnym Harry i Ron ściskający ją. Jednak jego uwagę przykuło zdjęcie, na którym znajdowali się on i Hermiona na jej piątym roku. Stali obok siebie uśmiechając się szeroko. Przedziwny widok, biorąc pod uwagę, że zazwyczaj kłócili się o testowanie ich wynalazków na pierwszoroczniakach. Hermiona próbowała sprawdzić eseje, ale przeszkadzał jej w tym Fred, który wymachiwał jej przed oczami pasztecikiem i ciastem orzechowym. Jego zamiary odniosły skutek, ponieważ Hermiona zgłodniała. Tylko, że kiedy oboje się najedli, żadnemu z nich nie chciało się wstawać z kanapy. - To był podstęp, chciałeś mnie napchać jedzeniem żebym nie sprawdzała tych wypracowań - rzuciła ze śmiechem Granger. Fred wyszczerzył zęby. - Naprawdę nie mam pojęcia o czym mówisz - odparł niewinnie, puszczając jej oko. * * * Nowy rok, Hermiona powitała szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Razem z Fredem i resztą Weasleyów spędziła go w Norze. Jednak powrotu do Hogwartu wcale nie żałowała, wręcz przeciwnie. Bardzo się z tego cieszyła. Hermiona siedziała z Neville'em w szklarni numer trzy. Pomagała mu wyciskać sok z jakiejś rośliny, kiedy Longbottom zapytał ją o coś, co wytrąciło ją z równowagi. - A jak tam u ciebie i Freda? Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. U niej i u Freda? - Uważasz, że jesteśmy parą? - odparła pytaniem na pytanie. Neville spojrzał na nią trochę zaskoczony. - A nie jesteście? W takim razie przepraszam, ale ciągle gdzieś razem chodzicie, więc sobie pomyślałem... Ach, nieważne - mruknął i zaczął mówić coś o Hannie i o tym, że bardzo spodobała się jego babci Auguście. Hermiona jednak słuchała go tylko jednym uchem. Jej myśli natychmiast popędziły w kierunku Freda. W ostatnich miesiącach bardzo się razem zaprzyjaźnili. Weasley był chyba jedyna osobą na świecie, która potrafiła oderwać ją od sprawdzania wypracowań. Nawet Harry i Ron nie byli zdolni do tak wielkiego wyczynu. Poza tym Hermiona świetnie się przy nim bawiła. Fred potrafił zamienić nudny, zimowy wieczór w coś naprawdę wspaniałego. Ale chłopak? Pokręciła zdecydowanie głową. Zresztą wydawało jej się, że jest coś pomiędzy nim i Angeliną. * * * Hermiona szła właśnie jednym z korytarzy na skróty do swojej kwatery, kiedy ktoś ją pociągnął za rękę. Wydała z siebie krótki okrzyk zanim została wciągnięta przez Freda do starej komórki na miotły. - Co ty wyprawiasz?! - warknęła, patrząc na niego wściekle. Weasley, zamiast odpowiedzieć, położył swój palec na jej usta, więc zamilkła. Przez krótką chwilę stali praktycznie przytuleni do siebie, ponieważ komórka na miotły była zdecydowanie zbyt mała na ich dwoje. Ciepły oddech Freda na skórze przyprawił Hermionę o gęsią skórkę. Gdy Filch nareszcie minął ich kryjówkę, narzekając i opluwając jadem jakiegoś urwisa, Hermiona natychmiast opuściła składzik na miotły, a Fred zaraz za nią. - Chyba nigdy nie znudzi mi się jego denerwowanie - powiedział rudzielec, krztusząc się ze śmiechu. Granger spojrzała na niego tak ostro, że przez chwilę Fred sądził, że będzie chciała wlepić mu szlaban. Hermiona nie była tego dnia zbytnio w humorze. Wstała lewą nogą no i wkurzył ją pewien dzieciak, który wylał na nią jakąś cuchnącą, niebieską maź. Rudzielec zatrzymał się nagle i spojrzał na zegarek. - Cholera, przepraszam cię, Hermiono, ale umówiłem się z Angeliną, a ona zabije mnie, jak się spóźnię! Wpadnij do mnie wieczorem! - zawołał jeszcze i już go nie było. Hermiono spoglądała za nim przez chwilę rozdrażniona. Ostatnio ciągle gdzieś chodził z Johnson. Nie żeby coś... Tak tylko... Zbliżała się północ, kiedy ktoś załomotał do drzwi i Granger podniosła się z westchnieniem z łóżka, aby je odtworzyć. Sprawcą okazał się nie kto inny niż Fred. - Myślałem, że do wpadniesz do sklepu, więc czekałem, a ty się nie pojawiłaś - powiedział z wyrzutem wchodząc do środka. Hermiona wzruszyła ramionami. - Ja... Mam dzisiaj naprawdę zły dzień i źle się czuje... Może jutro... - odparła. Fred spojrzał na nią uważnie i położył jej rękę na czole. - Rzeczywiście, jesteś cała rozpalona - mruknął po chwili fachowym tonem. A potem, mimo jej usilnych protestów, zaniósł ją do łóżka, przykrył po uszy ciepłym kocem, poprawił poduszkę i usiadł na krześle obok. Hermiona posłała mu ciepły uśmiech. - Jesteś moim aniołem, wiesz? - zapytała sennie przymykając powieki. - Nie, to ty jesteś moim, Granger - odparł szeptem. * * * Dzięki interwencji Freda oraz kilku eliksirom, które przyniósł od pani Pomfrey, Hermiona w przeciągu kilku dni zaczęła czuć się o wiele lepiej. Rudzielec przychodził do niej często, ponieważ nie chciał, aby od razu po chorobie wychodziła na dwór. Dlatego też po skończonych przez Hermionę lekcjach, robili coś w jej pokoju. Raz grali w gargulki, potem w eksplodującego durnia, a jeszcze innym razem Hermiona czytała na głos Fredowi swoją ulubioną książkę. Oboje świetnie się przy tym bawili, ponieważ Weasley zawsze umiał jakoś żartobliwie skomentować dany moment opowieści, przez co oboje pękali później ze śmiechu. Czas mijał bardzo szybko. Styczeń i luty minął w okamgnieniu, Hermiona nawet nie miała pojęcia kiedy. Jej życie kręciło się teraz wokół dzieciaków, długich pogawędkach z Neville'em w czasie posiłków, odwiedzaniem Hanny, z którą bardzo się w ostatnim czasie zaprzyjaźniła no i oczywiście spotkaniach z Fredem. To było dziwne, ale czuła, że dzień spędzony bez niego jest dniem straconym. Świetnie się przy nim czuła, umiał ją rozbawić, jak nikt inny. Naprawdę cieszyła się, że jest tak blisko niej. A on się tylko nie pisałam nic o Fredzie i Hermionie odkąd zakończyłam Ścieżkami Uczuć, więc bardzo cieszę się, że udało mi się naskrobać miniaturkę o tej parze. Mam nadzieję, że się spodoba. :) A tak poza tym... Uwierzycie, że już koniec wakacji? Kiedy ten czas tak szybko zleciał?
zapytał(a) o 15:00 Harry Potter -Książe Półkrwi, pocałunek Harrego i Ginny ? Bo tam na końcu Hermiona mówi do Harrego : " Ron już wybaczył Tobie że całowałeś się z Ginny przy nim , ale lepiej róbcie to gdy on nie widzi ", czy coś podobnego. Tyle że najpierw wtedy jak Ginny w szlafroku ,w domu Wesley'ów składała życzenia Harremu z okazji świąt to nie doszło do pocałunku, bo nagle coś zahałasowało i Harry się odwrócił, potem jak się pocałowali to byli gdzieś w jakimś pomieszczeniu ( nie pamiętam gdzie to ) i Rona tam nie było , Ron potem sam pytał Harrego czy schowali z Ginny jakąś książkę, i nic nie pytał o ten pocałunek. Więc kiedy w tym filmie Harry całował się z Ginny przy Ronie ? Bo albo ominęłam tę scenę albo to było opisane w książce i nie zostało pokazane w filmie . Błagam o pomoc, dam . ;)) Odpowiedzi Ja oglądałam film i w filmie całował się Harry z Ginny ale Rona wtedy nie było bo oni poszli schować tą książke Emily18 odpowiedział(a) o 15:04 hahahaha no bo tak było hehehee XD masz racje. No chyba ze Ron dowiedział się telepatycznie :P Zuzmenka odpowiedział(a) o 17:38 Ehhh... widać, że nie czytaliście w filmie Rona przy tym nie było, ale w książce nie mógł grać na ostatnim meczu quidditcha w roku szkolnym, bo miał szlaban u Snape'a. Gdy po meczu wszedł do pokoju wspólnego panowała impreza, bo Gryfoni zdobyli puchar quidditcha. Ginny podbiegła do niego i przytuliła się, a on ją pocałował na oczach wszystkich- w tym Rona. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Chapter Text Hermiona obserwowała kapitanów drużyny quidditcha — Draco Malfoya, Cormaca McLaggena, Rogera Daviesa i Cedrica Diggory'ego — jak gromadzili się u stóp stołu Slytherinu. Przewróciła oczami i napełniła szklankę drugą porcją soku dyniowego.— Nie mogę w to uwierzyć. Nie jestem zaskoczona, że McLaggen się na to zdecydował, ale myślałam, że Davies jest mądrzejszy.— Daj spokój, Hermiono — powiedziała Lavender, unosząc małe lusterko, żeby poprawić błyszczyk. — To tylko dla zabawy. Znasz dziewczyny, podają nazwiska, bo chcą.— To śmieszne i przestarzałe.— To tradycja. Każdy kapitan otrzymuje buziaka na szczęście od dziewczyny z innego domu. Nie musi to być przecież okazały pocałunek. Nie rozumiem, dlaczego tak się tym przejmujesz. Pozwól nam, dziewczynom, dobrze się bawić. Chcemy tego. Wiesz, liczę na Cedrica, ale nie pogardzę też tym czasie Blaise Zabini wspiął się na stół Slytherinu, a Lavender pisnęła podekscytowana, szturchając Hermionę w ramię.— Spójrz! Zaczynają!Blaise trzymał szklany słój wysoko nad stołem.— Młoda kobieta, która da jednemu z naszych kapitanów pierwszy pocałunek na szczęście w tym sezonie to —Stuknął różdżką w słoik i złapał kartkę pergaminu, która wyleciała na zewnątrz. Odstawił słoik, by przeczytać widniejące imię.— To jakiś żart, prawda?Draco przerwał rozciąganie się w połowie i spojrzał z uniesioną brwią na Blaise'a.— Co, jakiejś pierwszoklasistce udało się podrzucić swoje imię? Wyrzuć to, znasz zasady. Tylko odwrócił pergamin, spojrzał na pusty tył, przeczytał przód jeszcze raz i zszedł ze stołu, by pokazać pergamin przed oczami Draco.— Kurwa, żartujesz sobie ze mnie — powiedział Draco.— Minus pięć punktów dla Slytherinu za język — odezwała się automatycznie czterej kapitanowie odwrócili się, jak jeden byk, by na nią spojrzeć.— Granger — warknął Draco, wyrywając Blaisemu kartkę. Stanął tuż przed stołem Gryffindoru i potrząsnął nieszczęsnym pergaminem przed jej twarzą. — Co to jest?— Wygląda na to, że to coś z tej głupiej gry. — oznajmiła Hermiona. — Choć nie ukrywam, że może być to również ośmiornica, a może jednak agrafka? Uwierz, łatwo je zwęził oczy i zrobił krok bliżej. Ślizgon trzymał pergamin w obu dłoniach tak, że pismo było skierowane w jej stronę. Hermiona Granger — O nie — wypaliła wystąpił naprzód, szturchając przy tym Draco w bok.— Spokojnie, bez paniki, ja się tym zajmę. Granger — powiedział z szerokim uśmiechem. — Zasady mówią, że powinnaś pocałować kogoś z innego domu, ale oszczędzę ci tego. Inni kapitanowie nie będę mieli z pewnością nic przeciwko, zrobimy mały wyjątek.— Bardzo zabawne — stwierdziła, wpatrując się w niego i zakładając ręce na zamrugał, obie ręce miał szeroko rozstawione, a jego twarz była obrazem niewinności.— Nie wiem o czym...— Próbujesz zwrócić na siebie moją uwagę, odkąd zaczął się semestr — powiedziała Hermiona. — Nieustannie mnie śledzisz, stoisz za mną, kiedy tylko nadarzy się okazja, "tajemniczym" sposobem znajdujesz się w bibliotece, kiedy się tam uczę, "przypadkowo" jesteś również na korytarzu przed łazienką prefektów, kiedy się myję. Myślałam, że dałam ci jasno do zrozumienia, że nie jestem tobą policzkach Conora pojawił się wściekle czerwony kolor. W całej tej ciszy panującej dookoła, dało się usłyszeć kilka parsknięć, gdy coraz więcej uczniów zwracało swoją uwagę na odbywające się obok nich przedstawienie.— Wiesz — wypalił wstała i zręcznie wygładziła dłońmi przód swojego swetra, gdy chodziła wokół stołu.— Niby co myślałeś, że się stanie? Sądziłeś, że będę wdzięczna za to, że bezinteresownie uratowałeś mnie przed jednym z trzech pozostałych kapitanów? I pewnie wydawało ci się, że niczego się nie domyślę, że nie będę podejrzewać, że ty za tym stoisz?Cormac zacisnął zęby, a jego oczy się zwęziły.— Odrobina zabawy nikomu nie zaszkodzi — powiedział. — Mogłabyś uniosła podbródek.— Wolałabym pocałować ropuchę, aniżeli ciebie. Pocałowałabym najpierw kałamarnicę, zanim pocałowałabym ciebie. Pocałowałabym nawet Krwawego Barona, ale z pewnością nie ciebie.—Chwila — uciął Cormac z warknięciem, gdy Draco wybuchnął śmiechem. —Masz jakiś problem, Malfoy?Draco przystanął obok Hermiony.— Jeśli to nie jest wystarczająco jasne, to nie wiem, co jest. Granger nie wpisała swojego nazwiska, McLaggen. Nie jest częścią gry i nie zamierza nikogo całować. Odpuść, niech Zabini wylosuje kogoś innego, daj jej przypatrywała się Cormacowi z zaciśniętą szczęką, po chwili przeniosła wzrok na Draco.— Nie przypominam sobie, żebym powiedziała, że nie będę nikogo by się mogło, że powietrze nagle zgęstniało. Jakby wszyscy obserwujący wstrzymali oddech w tym samym momencie. Hermiona skubała rękaw swojego swetra, czując ciężar spojrzeń, ale mimo wszystko zrobiła krok bliżej Draco.— Znasz zasady — rzekła swoim najsubtelniejszym głosem — Moje imię wypadło ze słoika. Pocałunek na szczęście dla kapitana drużyny, prawda?Draco uniósł jedną brew, patrząc na nią z góry.— Tak, to jest...ogólna idea.— W takim razie kapitan otrzyma ode mnie odwrócił się, by spojrzeć na Rogera i Cedrica, ale Hermiona powstrzymała go, kładąc palec na węźle jego krawata. Zamilkł, jego jabłko adama podniosło się i opadło, gdy przełknął. Powoli odwrócił się, by na nią spojrzeć.— Ty nie —— Zrobię to — oznajmiła — Pocałuję kapitana, to mój wybór. — Zerknęła obok na Cormaca. — I nie będzie to obie dłonie wokół karku Draco, przyciągnęła go do siebie i przysunęła swoje usta do jego. Jej usta były rozchylone, bolała ją szyja od unoszenia wyżej głowy, a do tego pochylała się pod niezręcznym kątem. Wszystko było nie tak. To był okropny wtedy Draco wydał z siebie ciche warknięcie, objął ją obiema rękami i przyciągnął do siebie. Jego głowa przechyliła się, a usta przesunęły się i...Och, pomyślała, gdy jej serce stanęło. Och, to było — tak, zacznie, o wiele wspięła się na palce, jedną rękę wsunęła w miękkie włosy Draco, drugą oparła na jego ramieniu. Ślizgon rozłożył dłonie na jej plecach. Znów wydał ten miękki, delikatny dźwięk i mocniej przycisnął się do jej zapomniała o oddychaniu. Nawet przez szaty, sweter i koszulę czuła ciężar rąk Draco na swoich plecach. Czuła powolne ruchy jego palców, które zaginały się i ugniatały wzdłuż kręgosłupa. Jego włosy były aksamitne, klatka piersiowa twarda, a usta Draco rozchyliły się, czubek języka musnął jej usta, a wtedy Hermiona szarpnęła się do tyłu. Wpatrywała się w niego, patrzyła w szare oczy, które przybrały ciemniejszy odcień, a blada skóra stała się zaróżowiona. Dźwięk powoli wdzierał się do środa, wypełniając świat, który do tej pory był tylko biciem jej serca i cichymi odgłosami, które wydawał. Hermiona słyszała gwizdy, tupanie i była w stanie oderwać oczu od Draco. Stała tam, obserwując go z palcami przy ustach, dopóki on sam nie oblizał warg i nie podniósł podbródka do góry.— To powinno załatwić sprawę — mruknął szorstkim pisnęła. Cofnęła się, ponownie pisnęła i wybiegła z sali. Opowiadanie inspirowane rysunkiem Dralamy.
obejrzyj 01:38 Thor Love and Thunder - The Loop Czy podoba ci się ten film? Orle GniazdoUwaga! Ta strona zawiera spoilery związane z fabułą filmu Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a. Jeśli jeszcze nie oglądałeś/aś filmu i nie chcesz poznawać szczegółów jego fabuły przed obejrzeniem, zalecamy wyjście z tego artykułu. Orle Gniazdo (znane też jako Sędziowska Komnata Antycznych Czarodziejów lub Eyrie, ang. Magisterial Chamber of Ancient Wizardry) — magiczne miejsce, z którego widoczna była okoliczna czarodziejska wioska[3]. Znajdowało się w Bhutanie. Eyrie służyło jako siedziba Najwyższego Szychy Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów[2] oraz miejsce wyboru nowej osoby na ów stanowisko[1]. W serii[] W 1932 roku w Orlim Gnieździe odbyła się ceremonia przejścia qilina, która miała za zadanie wybrać nowego Najwyższego Szychę. Albus Dumbledore i jego zwolennicy udali się tam przy pokoju świstoklika, który znajdował się w Pokoju Życzeń[1]. Grindelwald wypowiada wojnę mugolskiemu światu Podczas ceremonii Grindelwald korzystając z pomocy fałszywego qilina został ogłoszony nowym Najwyższym Szychą. Po wyborze ogłosił on, że jego wojna z mugolami zaczyna się dziś, a następnie zaczął torturować niemaga, Jacoba Kowalskiego, za to że ten zakochał się w czarownicy oraz usiłował przeprowadzić zamach na jego życie, z czego drugi zarzut był fałszywy. Intryga Gellerta została jednak zdemaskowana, a Najwyższym Szychą została ostatecznie Vicência Santos, która wcześniej udowodniła, że ma dobre serce, ściągając ukradkiem klątwę z Jacoba, podczas gdy Grindelwald uczestniczył w dyskusji z Newtem na temat qilinów. Potem Grindelwald próbował zabić Credence'a, gdyż też go zdradził poprzez potwierdzanie słów Skamandera. W jego obronie stanęli jednak Albus i Aberforth. Wówczas złamane zostało również braterstwo krwi zawarte przez Albusa i Gellerta, co zezwoliło im na krótki pojedynek, który zakończył się remisem. Na koniec inni czarodzieje próbowali zaatakować Grindelwalda, ale ten się przed nimi skutecznie obronił, po czym odszedł, na odchodne twierdząc, że nie jest ich wrogiem[1]. Występowanie[] Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a. Scenariusz oryginalny Fantastic Beasts: The Secrets of Dumbledore: Movie Magic Przypisy ↑ 1,0 1,1 1,2 1,3 1,4 1,5 Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a ↑ 2,0 2,1 Artykuł o rysunach Minalimy na Wizarding World ↑ Fantastic Beasts: The Secrets of Dumbledore: Movie Magic
Dwie dekady temu ukazał się pierwszy film jednej z najpopularniejszych bajek ostatnich czasów. Rozmawiamy o „Harry Potter i kamień filozoficzny”, film oparty na tytułowej książce autorstwa Rowling który został po raz pierwszy pokazany w 2001 roku. więcej informacji: Jak oglądać „Harry Potter: Powrót do Hogwartu” online Z okazji jej dwudziestej rocznicy 1 stycznia ukazał się „Harry Potter: Powrót do Hogwartu’, specjalne spotkanie Daniel Radcliffe (Harry Potter), Emma Watson (Hermiona Granger) i Rupert Grint (Ron Weasley), młodzi bohaterowie, którzy oczarowali publiczność 12 odcinkami wyemitowanymi w latach 2001-2022. W segmencie specjalnym aktorzy dzielą się z widzami swoimi najbardziej intymnymi przeżyciami podczas kręcenia ponad 10 filmów. Oto jak Emma Watson Otworzył swoje serce i postanowił ujawnić trudne chwile, które przeżył za kulisami, kiedy myślał o porzuceniu postaci Hermiony. Daniel Radcliffe, Emma Watson i Rupert Grint w pierwszej części (Zdjęcie: Harry Potter / Instagram) Dlaczego Emma Watson często opuszczała SAGA? ona była David Yates, dyrektor „Harry Potter i Zakon Feniksa”Kto pamiętał etap, na którym aktorka myślała o opuszczeniu eposu. Watson była nastolatką, kiedy przeżyła jeden z największych kryzysów swojego życia, czując się zagubiona i samotna. „Czasami czułem się samotny. Chyba się bałem. Nie wiem, czy kiedykolwiek czułeś, że osiągnąłeś punkt krytyczny, w którym byłem jak: To jest na zawsze”powiedziała 31-letnia aktorka. Byłam jedyną kobietą W przeciwieństwie do innych mężczyzn z obsady, którzy nawiązali bliższą przyjaźń, mając wiele wspólnego, Emma nie miała dziewczyny w głównej obsadzie, z którą mogłaby czuć się pewniej. Potwierdza to Tom Felton, która dodała, że jej najlepsza przyjaciółka była nie tylko najmłodsza w drużynie, ale i bardziej samotna. Przed piątą częścią, kiedy tłumaczka Hermiony miała 16 lat, pojawiły się wątpliwości co do trwałości jej charakteru. Innym z aktorów, którzy mieli podobne doświadczenia, był: Rupert Grint, choć przyznali, że niewiele o tym mówią. Emma Watson otworzyła swoje serce i postanowiła ujawnić trudne chwile, których doświadczyła za kulisami (Zdjęcie: HBO) Dlaczego zdecydowałeś się zostać? Mimo chwil samotności Francuzka stwierdziła, że nie potrzebuje reżyserów ani kolegów, by zachęcać ją do kontynuowania projektu, ponieważ miłość jej zwolenników dała jej pewność siebie potrzebną do nakręcenia pozostałych filmów: „Sława przyszła do mnie w wielkim stylu. Nikt nie musiał mnie do tego przekonywać (zostać). Fani naprawdę chcieli, aby to się udało i wszyscy wspieraliśmy się nawzajem.” Emma zdradza, jak trudno było pocałować Ruperta Grinta Aktorka, która dała życie Hermiona Granger, O tym romantycznym momencie opowiadał w specjalnym programie HBO Max, który gromadzi aktorów od 20 lat od pierwszej części serialu: „Harry Potter: Kamień Filozoficzny”. Watson przypomniał sobie, że przed tą sceną chemia, która istniała między nimi i… Rupert Grint To była najbliższa więź rodzinna, więc całowanie go oznaczało jedno z najbardziej złożonych wyzwań, z jakimi musiał się zmierzyć. Aktorka powiedziała też, że kiedy nadszedł dzień zdjęć, ona i jej partner nie mogli powstrzymać śmiechu. To był stres Rona, że musiała zrobić pierwszy krok. „To miał być dramatyczny pocałunek, ale straciliśmy koncentrację. Nie mogliśmy przestać się śmiać i tak się bałem, że to się nigdy nie uda, bo nie mogliśmy potraktować tego poważnie. Całowanie Roberta było jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie musiałem wezwana na zjeździe. Emma Watson podzieliła się tym, jak to było podczas kręcenia tej sceny ze swoim przyjacielem Rupertem Grintem. (Zdjęcie: Angela Weiss/Warner Bros./Robin Beck/AFP) Rupert Grint jest prawie fałszywy Pamiętający Ron Wasley zdawał sobie sprawę, że ta romantyczna scena była jedną z najbardziej oczekiwanych przez publiczność, jednak nie spodziewał się, że wzbudzi ona również wysokie oczekiwania wśród zespołu produkcyjnego i ekipy filmowej. „miTo związek, który przez długi czas tłumili. Publiczność nie może się doczekać tego pocałunkuPrzypomniał sobie, zanim przyznał, że czuł, jakby miał zemdleć, gdy zobaczył zbliżającego się do niego przyjaciela. „Za każdym razem, gdy o tym mówisz, wydaje się, że to był dla ciebie koszmarEmma odpowiedziała śmiechem. „Amatorski twórca mediów społecznościowych. Popkultura, wielbiciel. Rozrabiaka. Internetowy ewangelista. Typowy bekonowy ninja. Komunikator. Miłośnik zombie.” Continue Reading
harry potter i hermiona granger pocałunek